Recenzja nadchodzącego filmu o Kościuszce została opublikowana na witrynie internetowej Puls Polonii.

Premiera filmu odbędzie się w środę, 28 października 2015 r.

Okładka DVD filmu
Okładka DVD filmu

Recenzja została przedrukowana poniżej.

Fundacja „Kosciuszko Heritage” zrealizowała oryginalny film o generale Kościuszko, w formie historycznej gawędy ilustrowanej pejzażami z epoki i reprodukcjami obrazów, czasem rysunkami lub portretami i oczywiście stosowną a wdzięczną muzyką, o której zaletach może powiemy nieco później. Film ten ma przemyślaną konstrukcję, nie jest banalną próbą biografii Tadeusza Kościuszki, a rozpoczyna się od bitwy pod Maciejowicami. Nie ujrzymy więc przysięgi Naczelnika na krakowskim rynku, ani wiktorii pod Racławicami, czy ogłoszenia uniwersału połanieckiego. Narracja rozpoczyna się w październiku 1794, gdy Rosjanie myśleli już o leżach zimowych, odkładając decydującą ofensywę na wiosnę 1795 roku.

Jednak 4 pazdziernika ambitny Fersen sforsował Wisłę pod Kozienicami, w pobliżu szedł korpus gen. Chruszczowa, a zbliżali się też jegrzy Tormasowa. Fersen ustalił, że siły polskie są rozproszone, bo dywizja Adama Ponińskiego pilnowała przeprawy nad Wieprzem. W tej sytuacji przewaga liczebna była po stronie Rosjan; sam Fersen prowadził ponad 12 tys. żołnierza, gdy Kościuszko dysponował zaledwie 8 tysiącami. Pchnięto więc posłańca i dywizja Ponińskiego ruszyła w sukurs Kościuszce, który z kolei musiał podjąć ryzyko bitwy, zanim do Fersena nie dotrze korpus Suworowa. Niestety, Poniński nie zdążył i 10 października – po heroicznym boju trwającym siedem godzin – Rosjanie przełamali polskie linie. Kościuszko stracił trzy konie w tej bitwie. Ciężko ranny, próbował się zastrzelić.

Wraz z rannym Niemcewiczem zostali umieszczeni w dworku maciejowickim, gdzie leżały porąbane portrety hetmanów, biskupów i kanclerzy. Rosjanie swym barbarzyńskim zwyczajem niszczyli, co popadnie, a potem setki wozów z łupami jechały na wschód. Wieziono też rannych przywódców insurekcji, a 4 listopada wojska Suworowa dokonały rzezi Pragi. Po powstaniu caryca poleciła też splądrować bibliotekę Załuskich, otwartą dla publiczności w r.1747, i przewieźć jej zbiory do Petersburga. Z 400 tysięcy tomów dowieziono tylko 260 tysięcy – co stało się z resztą ?

Film ukazuje dalej Kościuszkę i Niemcewicza w Twierdzy Pietropawłowskiej, gdzie poddano ich przesłuchaniom. Katarzyna chciała ustalić związki powstańców z Francją i Prusami, ich stosunki z dworem saskim, a także rolę Czartoryskich.. Kościuszko zręcznie wybrnął z sytuacji, natomiast Maleszewski zdradził rozmowy z Robespierre’em. Niemcewicz zachował się godnie, zeznania pisał też… lewą ręką, bo prawą miał na temblaku. A miał je napisać w ciągu jednej nocy! W twierdzy był tez Kiliński, Kniaziewicz, Sierakowski, Fiszer i wielu innych bohaterów insurekcji. 18 stycznia 1795 Kościuszko poważnie zaniemógł, a caryca – której nie pasowała śmierć Naczelnika – wysłała doń swego lekarza i kazała przenieść go do Pałacu Marmurowego. Otrzymał też lepsze jedzenie, ale dopiero w maju powoli zdrowiał, nadal załamany klęską powstania. W tle słyszymy słynną balladę o Kościuszce Lecha Makowieckiego, znanego na obu półkulach.

Film cytuje słowa Kołłątaja w I-ą rocznicę przegranej pod Maciejowicami, a następnie przedstawia międzynarodowe tło wydarzeń, połączone z projektowanym przez carycę uzależnieniem Szwecji, czemu miałby służyć ślub jej wnuczki, 13-letniej księżniczki Aleksandry z 18-letnim królem Gustawem IV. Rosjanie pamiętali próbę zajęcia Petersburga przez jego ojca Gustawa III… Do ślubu w końcu nie doszło, choć podobno młodzi przypadli sobie do gustu. Oto nagle Gustaw odkrył w kontrakcie klauzulę, która stanowiła, iż Aleksandra miała zachować prawosławne wyznanie! Było to nie do przyjęcia dla luterańskiej Szwecji, kto wie czy Gustaw IV nie musiałby potem budować cerkwi dla żony i jej fraucymeru ? I tu film odsłania kulisy zgonu Katarzyny: odmowa Gustawa i jego wyjazd tak nią wstrząsnęły, że dostała udaru. Drugi udar wywoła upojna noc z etatowym kochankiem Płatonem Zubowem. Zmarła 16 listopada 1796.

Car Paweł I – który nienawidził matki i jej polityki – osobiście uwolnił Kościuszkę już w dziesięć dni po śmierci Katarzyny. Podarował mu swoją szablę, ucałował w czoło! I jeszcze przed pogrzebem carycy uwolnił innych przywódców powstania, następnie 20 tysięcy zesłańców na Sybir, w tym i patriotów, których zesłano przed insurekcją 1794 roku. Te masowe zwolnienia Kościuszko okupił jednak złożeniem przysięgi wiernopoddańczej carowi, poświęcił się dla skazanych też na dożywocie, i dla Rzeczypospolitej, aby wracający zesłańcy „podnieśli zrujnowaną okczyznę”. Tu kończy się traumatyczna część filmu i opowieści.

18 grudnia 1796 ( w trzy dni po pochówku Katarzyny ) kareta z Kościuszką i Niemcewiczem – ciągnięta przez dwanaście koni! – ruszyła w stronę Finlandii. Paweł I zwracał im wolność, bo Kościuszko zamierzał płynąć do Ameryki. Tymczasem podróżował leżąc, nadal cierpiąc od ran zadanych mu pod Maciejowicami. Car zaopatrzył go w sobolowe futro, kuchnię polową i w 12 tysięcy rubli – jaki to kontrast z losem Stanisława Augusta Poniatowskiego, który (zaproszony przez Pawła I do Petersburga) umrze w Pałacu Marmurowym 12 lutego 1798 po wypiciu filiżanki bulionu. Podejrzewano otrucie. Istotnie, w styczniu 1797 ( a więc już za rządów Pawła I ) podpisano w Petersburgu traktat rozbiorowy, a w nim trzy potencje znosiły „wszystko, co mogłoby zachować pamięć istnienia Królestwa Polskiego”. Były król Stanisław August ( choć car zwrócił mu tytuł królewski ) okazał się pierwszym reliktem do usunięcia.

Podróż przez Finlandię i Szwecję – w tonacji śniegów i bieli – jest pogodną częścią filmu, choć jeszcze pod eskortą carską. Od granicznej rzeki Kymijoki do stolicy Szwecji zaczynają pobrzmiewać akcenty radosne ( studenci fińscy śpiewają Kościuszce pod oknami), a nawet triumfalne, bo 26 stycznia 1797 r. mieszkańcy Sztokholmu witają Kościuszkę jak bohatera. Król Gustaw IV zaprasza go na zamek. Niestety, Naczelnik obawia się, że Paweł I mógłby opacznie zinterpretować takie spotkanie i odmawia. Wtedy Gustaw IV proponuje tajne spotkanie w prywatnej rezydencji, ale ostatecznie do niego nie dojdzie.

3 marca Kościuszko jest już w Goteborgu, fetowany i niemal noszony na rękach przez Szwedów. Stamtąd odpłynie do Anglii. Jego wierny czarnoskóry kamerdyner Lapierre (mówiący po polsku) dostanie rekomendacje do ks.Radziwiłła, gdyż woli życie w Polsce niż w Ameryce. Tu słyszymy urokliwą kołysankę pożegnalną dla Naczelnika ( słowa Ernestyny Skurjat-Kozek, muzyka Josef Miller), która jakby go pocieszała, że nie może jechać do Polski lub do Francji. Napoleon milczał, choć gen. Dąbrowski uznawał nadal Kościuszkę za Naczelnika.

Pobyt w Londynie i w Bristolu to jedno pasmo triumfów, Kościuszko jest odwiedzany przez przedstawicieli najwyższych sfer i artystów, choć głównie z opozycji, bo jak mówił potem Byron, torysi popierali III rozbiór Rzeczypospolitej. Bogactwo historycznych szczegółów to wielka zaleta tego filmu, lecz niesposób przytoczyć wszystkie. W Bristolu Kościuszko spotkał nawet starych przyjaciół z lat wojny amerykańskiej. The „Whigs Club” ofiarował mu drogocenną szablę i sfinansował wydanie jego dwóch polonezów i walca, które potem wysłano legionistom do Paryża. Wreszcie 19 czerwca 1797 Kościuszko żegna Europę jako triumfator i płynie do Ameryki. I tam witany jest z najwyższym szacunkiem; wkrótce w West Point Academy ( jest w końcu Kościuszko jednym z jej twórców ) postawią mu pomnik. Dzisiaj ma już ponad sto pomników na całym świecie. A kiedy republikańska Francja zagrozi wojną Stanom Zjednoczonym wyruszy do Paryża z misją dyplomatyczną. W końcu osiedli się w Szwajcarii.

Film – zrealizowany przez Ernestynę Skurjat-Kozek i Ewę Figiel – utrzymany jest w oryginalnej konwencji historycznej gawędy ilustrowanej reprodukcjami z epoki i rysunkami współczesnymi (m.in. Vitek Skoneczny). Przywykli do filmów dokumentalnych z naszych czasów nagle odkrywamy niezwykły urok tych „dokumentów” z XVIII-tego wieku, jakimi są stare ryciny, obrazy czy portrety. A często są zdynamizowane dzięki komputerowym technologiom. Film ma dużo ruchu i wyborną konstrukcję, a jej trzy części odpowiadają nastrojom narracji : traumatyczna – pogodna – triumfalna. Jest i finale jak w dobrze skomponowanej symfonii, ponadto piękna muzyka Josefa Millera oraz kompozycje Kościuszki. Dużym walorem filmu jest świetny mariaż obrazów i muzyki. Naczelnikowi głosu użyczył Tomek Herman, a Niemcewiczowi – Andrzej Siedlecki. Sponsorami filmu były: Radio SBS, Stowarzyszenie Polskich Kombatantów NSW, Konsulat RP, Fundacja Bluma, AMCS Australian Multicultural Community Services, dr Ewa Walczak i Mieczysław Swat. Dodajmy, że film ma jeszcze specjalną dedykację dla Ngarigo, tradycyjnych kustoszy Mt Kosciuszko.

Jestem przekonany, że ten wzruszający i historyczny film zasługuje na polonijne laury, a także na nagrodę Ministerstwa Kultury, jeśli III RP przestanie wreszcie popierać antypolskie ekranizacje w stylu „Pokłosia” czy „Idy”, a zacznie patronować projektom patriotycznym.

Marek Baterowicz